Czeska inflacja spada do 8,8 proc.

W lipcu inflacja w Czechach spadła do poziomu 8,8 proc., po wyniku 9,7 proc. w czerwcu. Oznacza to, że inflacja w naszym południowym sąsiedztwie utrzymuje się na jednocyfrowym poziomie już drugi miesiąc z rzędu. Choć czeski bank centralny nie celebruje tego faktu, debata na temat obniżek stóp procentowych może rozpocząć się jesienią. Jednak walka z inflacją wciąż trwa, a pierwsze działania w tym zakresie są oczekiwane na początku 2024 roku.
Czesi prowadzą walkę z inflacją, zmniejszając deficyt budżetowy, co przynosi pozytywne efekty. Polska natomiast ma inny podejście do kontrolowania cen, zarówno w polityce prowadzonej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, jak i Narodowy Bank Polski.
W Czechach jedną z kontrowersyjnych zmian dotyczących walki z inflacją jest reforma systemu emerytalnego. Zmiana ta dotyczy metody waloryzacji świadczeń emerytalnych, które do tej pory rosły szybciej niż przeciętne wynagrodzenia. W Polsce batalia cenowa ma inne przyczyny, a konsumpcja prywatna i wzrost dodatkowych pieniędzy w gospodarce są ograniczane.
Oba kraje mają silny rynek pracy, generujący solidne podwyżki płac. Polska i Czechy jednak różnią się w podejściu do tego zagadnienia. Polski prezes NBP mówi, że Polacy zaczną zarabiać więcej niż wynosi inflacja. W Czechach z kolei silny rynek pracy może prowadzić do wzrostu cen. Obawy przed przegrzaniem rynku pracy sprawiły, że czeski bank centralny ogranicza podwyżki płac.
Podobnie jak w Polsce, niskie bezrobocie i brak wykwalifikowanych pracowników w Czechach prowadzą do wzrostu kosztów pracy. To sprawia, że pracodawcy płacą wyższe pensje. Silna podwyżka płacy minimalnej w Polsce jest szczególnie odczuwalna dla niektórych branż. NBP podniósł szacunki kosztów pracy na ten i przyszły rok, co może wpłynąć na wzrost cen.
Choć inflacja w Polsce i Czechach obniża się, docelowy poziom inflacyjny wciąż jest daleki. Polityka gospodarcza w Polsce różni się od zagranicznych, co może być interesującą lekcją na przyszłość.